wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział I





"Your hand fits in mine like it’s made just for me,
But bear this in mind, it was meant to be"


Mówiłam kiedyś, że nie lubię wtorków? To jeden, po poniedziałku i przed środą, czwartkiem i piątkiem dzień, który nie leży w półce nazwanej " Ulubione dni tygodnia ". Usiadłam, ziewając i jednym ruchem obu dłoni ocierając oczy. Już druga noc z rzędu, podczas której zmrużyłam oczy dopiero nad ranem. Będę musiała porozmawiać z jakimś dobrym specjalistą. Może to jakiś szok? Nie chcę o tym myśleć. Brakuje tylko, by jakiś cholernie nieodpowiedzialny, bogaty facet mącił mi w głowie. Wyjęłam telefon spod poduszki i zmierzwiając włosy do tyłu sprawdziłam godzinę. Za niedługo mam trening, a potem spotkanie z przyjaciółką. Ucieszyłam się w duszy, że dziś umówiłyśmy się na te zakupy. To jedyny sposób, zaraz po tańcu, by uniknąć wspomnień czarnego auta. Westchnęłam lekko i przykładając poduszkę do twarzy, znów położyłam się na łóżku, wydając z siebie cichy jęk.
Zakręciłam pokrętło, a strumyczek wody zatrzymał się. Odetchnęłam, odciskając niepotrzebną wilgoć z włosów i rozsunęłam drzwi prysznicowej kabiny. Moje stopy znalazły się w miłym uścisku puchatego dywaniku. Wzięłam z wieszaka mój fioletowy ręcznik, którym starannie wytarłam każdą część ciała. Nałożyłam beżową bieliznę, oczywiście tradycyjnie z koronką. Kto zabroni kobiecie na odrobinkę seksowności na swoim ciele? Opatuliłam się bordowym, satynowym szlafrokiem, sięgający mi do połowy ud. Rozczesałam i wysuszyłam włosy, wiążąc je w wysoki kucyk. Zostawiłam na przodzie kilka niesfornych kosmyków. Posprzątałam po sobie i wróciłam do pokoju, gdzie od razu podeszłam do szafy. Wodziłam wzrokiem po ciuchach, starannie poukładanych na półkach. Chyba będę musiała przejrzeć tą szafę. Mam za dużo ciuchów, a przez to nie mogę nic rano wybrać. Ostatecznie zdecydowałam się na białe, koronkowe spodenki ze wstążką w pasie oraz biały crop top z czarnymi palmami. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Użyłam perfum, tym razem od Seleny Gomez. Ludmi powiedziała, że pachną bardzo fajnie i będą do mnie pasować. Mam nadzieję, że faktycznie tak będzie. Wyszłam z pokoju, schodząc na dół po schodach, wyłożonych beżowymi dywanikami. Przed jadalnią założyłam czarne rzymianki. Słyszałam stukanie szklanek i talerzy. Jak zwykle mój ranny ptaszek robi już coś w kuchni. Uśmiechnęłam się, wchodząc do środka.
- Hej siostra. - powiedziałam, nalewając sobie soku do szklanki.
- Niewyspana? - zgadła.
Kiwnęłam głową, lekko wzdychając i upiłam łyk soku.
- Może zaprowadzę cię do lekarza? - zaproponowała.
- Nie trzeba, wkońcu przejdzie. Obiecuję, że gdy spotkam tego debila, to odkroję mu co będzie najbliżej mnie. - zaśmiałam się lekko, nie chcąc tracić w miarę dobrego humoru.
- Jakieś plany na dziś? - spytała, smarując nam kilka tostów.
- Trening, który zapewne sobie odpuszczę z braku humoru, a potem zakupy z Cami. A ty jak tam? - ugryzłam kawałek kanapki.
- Umówiłam się z kolegą. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Facet numer 10, który spróbuję zaspokoić Ludmiłę? - zaśmiałam się.
Blondyna kiwnęła tylko głową. Moja siostra była królową w zmienianiu facetów. Z nikim nie na poważnie, z każdym tylko na kilka nocy. Dlaczego? Przejechała się raz, będąc jeszcze w liceum i tak już jej zostało. Nie wierzy w miłość, z resztą ja też nie jestem ku zakochaniu. Jest mi dobrze samej, bynajmniej na razie. Próbowałam wybić mojej siostrze z głowy jej tryb życia, ale nic z tego nie wyszło. Jak to mówi moja mama " Nic nie dzieje się bez powodu ". A może akurat się w którymś z nim zakocha? Podgłośniłam radio, z którego wypływała piosenka " Uptown Funk ". Lekko podrygiwałam jedząc śniadanie. Wyjęłam z kieszeni telefon, jednym ruchem kciuka odblokowując ekran. Wcisnęłam ikonkę z kontaktami, a następnie wybrałam numer Camili. Do trenerki nigdy nie dzwoniłam, gdy miałam nie przyjść. Wkońcu nie dostaję nieobecności, bo to wolne zajęcia. Przyłożyłam słuchawkę do ucha. Po kilku sygnałach wreszcie usłyszałam głos rudej.
C: Viola?
V: Hej mała. Zakupy aktualne?
C: Jak najbardziej. Mam dziś cały dzień wolny, więc o której ci pasuje?
V: Jeśli chcesz przyjadę do ciebie już teraz. Nie chcę mi się iść na trening, a muszę poprawić sobie humor.
C: To może impreza zadziała?
V: Jeśli ze mną pójdziesz to bardzo chętnie. No to za 15 minut będę, kupimy kilka fajnych rzeczy, a potem balujemy. Dawno byłam pijana.
C: Więc musimy to zmienić. Do zobaczenia mała.
V: Buziaki.
Z uśmiechem rozłączyłam się. Oby alkohol mi coś dał... Pożegnałam się z siostrą i poszłam na górę, skąd wzięłam torebkę. Włożyłam do niej telefon, torebkę i klucze do domu. Wyszłam, zakładając okulary przeciwsłoneczne. Muszę zacząć oszczędzać na auto. Niby mój ojciec może dać mi ile chcę, ale nie zamierzam wiecznie żyć na jego utrzymaniu. Właśnie dlatego jestem tu, a nie przy nich. Kasa z występów, od czwartku do piątku po południu jestem w H&M, który mieści się w galerii handlowej. Może zarobki nie są takie jak mojego ojca, czy matki, ale spokojnie stać mnie na markowe ciuchy czy cokolwiek innego drogiego. Pozostają mi jeszcze oszczędności na koncie, które oczywiście wzrastają. Skierowałam się do mieszkania rudej. W sumie ta też nie ma łatwo. Chłopak, który pochodzi z Brazylii, a przyjeżdża do niej raz na kilka tygodni. Niby jest piłkarzem, ale wpisując w internet jego imię i nazwisko nie wyskakuje mi nic. Jeśli ją oszukuje, obiecuję, że będzie miał ze mną do czynienia. Niedługo potem dotarłam. Obie poszłyśmy do galerii, gdzie kupiłyśmy dosyć dużo rzeczy ( czytaj: miałyśmy chyba z 10 toreb w jednym ręku ). Dziękowałam w duszy, że Cami mieszka blisko galerii, bo ręce miałam już jak z waty, a palce mi zdrętwiały. Znając siebie, jutro połowę oddam, bo nie będzie mi się już podobać. Ale cóż poradzić, tak już mam. Dobrze, że chociaż moje nogi są całe. Gdziekolwiek idę z rudą, to rzymianki są najlepsze. Udało mi się zapomnieć o debilu w czarnym aucie. Teraz liczyła się tylko dobra zabawa, impreza z dużą ilością alkoholu i być może jakiś przystojniak. Weszłyśmy do domu, okładając zakupy na kanapę i rzucając się od razu na fotele. Ściągnęłam buty, masując lekko swoje obolałe stopy.
- Nigdy więcej takich zakupów, błagam. - westchnęłam i zaśmiałam się.
- Miśka, nie marudź. Musisz się przygotować, że jeśli będziesz miała faceta, to dla niego będziesz ciągle ubierała szpilki. - skomentowała, z obojętnością patrząc na swój dzisiejszy dorobek.
- Nie mów mi proszę o facetach. - syknęłam lekko. - Wystarczy mi jeden dupek, który mało mnie nie przejechał.
- Ciągle będziesz to rozpamiętywać.? - przewróciła oczami.
- Aż sobie nie ulżę ruda, aż nie ulżę. - powiedziałam.
Wstałam, kierując się do kuchni. Cami poszła za mną. Nalałam nam wody do szklanek i upiłam łyka, patrząc na przyjaciółkę.
- Nadal zamierzasz uciekać przed mężczyzną.? Wkońcu na jakiegoś spojrzysz inaczej. - zaczęła spokojnie. - To, że tamten dupek cię wykorzystał nie znaczy, że każdy taki jest.
- Camila, byłam wtedy w liceum. To stare dzieje, banalne zauroczenie. Nie płaczę za Paul'em po nocach. Znając go, to pewnie siedzi teraz z jakąś sexy lady w BMV i pije whisky. To wychodzi mu najlepiej. Nielegalne wyścigi, które mimo wszystko lubiłam. - wzruszyłam lekko ramionami.
- Może wróć.? - spytała niepewnie.
- Nie, nie chcę teraz afer. Rodzice by mnie zabili, jakby zobaczyli na okładce każdej gazety z nagłówkiem " Córka biznesmena za kierownicą nielegalności." Brzmi zajebiście, ale niestety nie dla mnie. - westchnęłam.
- Możesz przecież ubrać perukę, okulary i się ścigać. - powiedziała.
- I tak po prostu znikać z domu.? Obok Ludmi to nie przejdzie. Od kiedy z nią mieszkam to pilnuje mnie jak oczka w głowie. A nawet jeśliby się udało, to policja nie da się nabrać na przebieranki. - odparłam, odkładając pustą szklankę do zlewu.
- Mówiłabyś, że idziesz do mnie. - skomentowała.
- Przestań, nie chcę w to się znowu pakować. Ale jakbym miała kiedyś zaliczyć drobną jazdę... poinformuję cię o tym. - zaśmiałam się, puszczając jej oczko.
Dziewczyna tylko zachichotała, kręcąc głową. Spojrzałam na zegarek cyfrowy, stojący na mikrofali. Nie została masa czasu, a jeśli chcemy trochę potańczyć, to powinnyśmy się śpieszyć. Kluby w Miami są niesamowicie zapełnione nocą. Nieważne, czy alkohol jest dobrej jakości, a muzyka nadaje się do tańca.
- Słyszałaś o tym balu charytatywnym.? - wyrzuciła nagle Cami.
- Takich balów na świecie co chwila jest mnóstwo. - zaśmiałam się lekko, wybierając odpowiednią kreację spomiędzy kupionych dziś rzeczy.
- Mówię o tym, który co roku organizują twoi rodzice. - powiedziała, a ja westchnęłam ciężko.
- Nie mów mi nawet o tym. Nie zamierzam nigdzie iść. - westchnęłam ciężko. - Znów jakiś głupi cel. Niech chociaż raz będzie faktycznie charytatywny na przykład dla dzieci, a nie dla sponsorów.
Ruda nie odezwała się, tym samym przyznając mi rację...
- Cami, która lepsza? - spytałam, pokazując jej dwie sukienki.
- Panterka. - powiedziała od razu.
- A z tych? - zapytałam, pokazując dwie inne.
- Biała. - odparła.
- No to teraz panterka czy biała? - zaśmiałam się lekko.
- Biała. Seksowniej czy w niej. - odparła z uśmiechem.
Pocałowałam ją w policzek, jako wyraz podziękowania. Biała, koronkowa sukienka idealnie przyległa do mojego ciała. Cami wybrała zestaw, który składał się z cienkiej kurteczki, spodenek, szpilek i bluzki bez ramiączek. Wyszłyśmy z jej mieszkania, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Codzienność. Imprezy z rudą są naprawdę dobre. Obie pilnujemy się, by żadna nie upiła się jak świnia, a jeśli któraś znajdzie jakiegoś przystojniaka, to od razu pyta go o towarzysza dla tej drugiej.
Klub " Plaza " był chyba najbardziej znanym w Miami. To tu przychodziły sławne osoby, to tu hektolitrami lały się najlepsze trunki na świecie, w odpowiednio wysokiej dla nich cenie. Lokal był przy plaży, więc nie dziwić się, że cieszył się aż takim uznaniem. Ochrona byłaby profesjonalna, gdyby nie pracował tam mój wujek. No cóż, nigdy nie mamy rezerwacji, a zawsze jesteśmy w środku. Na tą myśl uśmiechnęłam się pod nosem. W sumie dzięki tańcu zaczęłam chodzić na imprezy. Wyszłam z nią, gdy byłyśmy już zrobione na bóstwo. Wyglądałam cudownie, a to się liczyło. Kolejne drinki, kilku chłopaków... Totalny luz na cały wieczór. Miałam jeszcze coś w zanadrzu, ale o tym nie wiedziała nawet Cami. Światła docierały już z odległości kilkudziesięciu metrów. Docierała też do nas morska bryza i chłód wody. Zamknęłam na moment oczy, rozkoszując się tym. Dlatego uwielbiałam to miasto. Już to chyba mówiłam, co nie.? Zatrzymałam się dopiero z lekkim śmiechem, gdy umięśniona ręka faceta w garniturze objęła mnie w pasie.
- Homer. - zaśmiałam się lekko, kiwając głową.
- Violetto, kolejna impreza bez mamy.? - przeciągnął.
- Z koleżanką. Mały wypad. Chyba nam nie zabronisz... - westchnęłam lekko, udając smutną.
- Wchodźcie, ale mam cię na oku. - powiedział niechętnie, gdy wskazałam na rezerwacje.
- Dziękuję. - pocałowałam wujka w policzek i szybko weszłam z Cami do środka.
Właśnie w głośnikach płynął jakiś remix. Piosenka francuska, ale nie znam tytułu. Może coś nowego. Wzruszyłam ramionami w myślach.
- Pójdę po drinki.! - zawołała Cami, by przekrzyczeć tłum,
Kiwnęłam głową, by się nie wysilaj i uśmiechnęłam w duszy. Przygryzłam wargę, rozglądając się po sali. Zobaczyłam, że ruda już tańczyła z jakimś przystojniakiem. Dziękuję. Obróciłam się plecami, wyjmując z torebki czarną, koronkową maskę. Starannym i szybkim ruchem nałożyłam ją, po czym pewnym siebie krokiem poszłam w głąb sali. Zaczynamy.

7 komentarzy:

  1. Fajny rodział, tylko szkoda że tak długo trzeba było czekać :| Tak, czy inaczej czekam na nn :)

    Dieletta 4ever <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, czekam na next <3 <3 Pozdrawiam, Anita Kaulitz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!
    Szykuj się na długi komentarz XDD
    Więc tak:
    Na początek chciałabym zaznaczyć, że ogromnie ciesze się, że zaczęłaś pisać bloga o Dielettcie, którą wręcz ubóstwiam <3
    O, Ludmi i Viola siostrami *0* Bardzo mi się to podoba, zwłaszcza, że w trzecim sezonie naszego ukochanego serialu bardzo chciałam, by Pris i German się nie rozeszli, ze względu na to, że wizja ich córek jako rodzeństwo iskncieodjowosos :*
    Ludmiła zmienia facetó? No ładnie, ładnie :D
    Nowością jest również to, że Camila jest bardzo bliska Violettcie. Zawsze zamiast niej jest Fran bądź Ludmiła.
    Wypad do klubu? Fajnie, fajnie. Pewnie spotkają Diego czy coś takiego ^^
    Zaciekawiła mnie postać Brodwaya . Piłkarz? Hm, ciekawe.
    No cóż, jednym słowem : Świetne<3
    Już nie mogę się doczekać następnego rodziału :3
    Widnieje już oczywiście w obserwatorach :DD
    Pozdrawiam,
    Vilcia
    PS
    http://rytmiczne-bicie-serca.blogspot.com/2015/05/witajcie-ponownie.html
    Zapraszam na małe głosowanie na moim blogu. Jeśli możesz to proszę, zagłosuj w komentarzu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAA, MOJE <3
    Wybacz, ale dopiero teraz zorientowałam się, że nie skomentowałam! I, że nawet nie zauważyłam. jak ja mogłam? Wrócę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cuuudo :*
      Wybacz nie mam weny na komentowanie :'/
      Do następnego :*

      Usuń
  5. Świetne to jest świetna ❤️
    Dieletta lohohoho ale fajnie ❤️
    Jeszcze gdyby dołożyć Leomile ❤️ Raj na ziemi haha ;*
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. http://lifestyle-fashionthings.blogspot.com/ zapraszam .ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń

Archiwum